
PLANETA ZIELARZA

PLANETA ZIELARZA
Kolejną planetę Mały Książę zobaczył jeszcze podczas lotu. Chociaż nie była zbyt duża, niemal całkowicie pokrywały ją trawy i kwiaty. Jak się okazało, mieszkał na niej Zielarz. Siedział w ogrodzie, ubrany w zielony kombinezon z wielkim kapeluszem na głowie.
- Dzień dobry - przywitał się Mały Książę.
- Dzień dobry - odpowiedział Zielarz, który ciągle grzebał w ziemi.
- Co ty robisz? - zapytał zaciekawiony Mały Książę, który właściwie znał czynności wykonywane przez bohatera.
- Pielęgnuję kwiaty - odparł mieszkaniec planety.
- To bardzo ważne zadanie - dodał chłopiec.
- Tak, bo jeśli raz zapomnisz podlać swoje kwiaty to zwiędną i nie dasz rady uratować ich zwykłymi metodami. Wtedy trzeba będzie nazbierać ziół i zaparzyć eliksir leczniczy. Właśnie dlatego pracuję regularnie od rana do wieczora. Jedynie w piątki mam wolne. Poniedziałki natomiast są dla mnie dniem, kiedy podlewam całą planetę nawozem, aby kwiaty lśniły i rosły przez cały tydzień. Niestety nie mam wakacji.
- Ja mam różę - dodał niespodziewanie Mały Książę.
- To piękne kwiaty, lecz wymagają dużego wysiłku podczas pielęgnacji - nauczał Zielarz.
- Tak. Potrafią jednak zranić nawet bez kolców - dodał Mały Książę i otarł łzę z policzka. Nie chciał, aby Zielarz ją zobaczył. Pomyślał jednak: "Jego praca jest pożyteczna, zupełnie jak Latarnika. To, co robi zielarz ma sens". - Wybacz, ale twoja planeta jest zbyt daleko od mojej. Nie będę mógł tu zostać.
- Rozumiem - odparł Zielarz. - Może jednak będziesz mnie czasami odwiedzał? - dodał.
- Jeśli tylko wędrowne ptaki znów zdecydują się polecieć w tę stronę - odpowiedział przybysz z B-612. Potem ruszył w dalszą drogę.
- Nie wszyscy dorośli są tacy sami. Niektórzy poświęcają się dla innych - powiedział Mały Książę do siebie.




